Nietrudno sobie wyobrazić konsternację przedsiębiorcy, gdy ten dowiaduje się, że w Chinach już zarejestrowano jego markę. Można tylko przypuszczać jak smakuje mieszanka irytacji i wściekłości, połączona z poczuciem winy zaniechania rejestracji z odpowiednim wyprzedzeniem. Złość bywa większa, jeśli firma posiadała prawa do marki w Chinach, ale je w niefrasobliwy sposób utraciła. Niestety bywa i tak.
Chcąc uniknąć zarzutu o naruszenie, pozostaje zawiesić na kołku plany biznesowe z Państwem Środka, przynajmniej do momentu odebrania osobie nieuprawnionej ochrony prawnej znaku. Następnie podnieść rękawicę i rozpocząć walkę o uzyskanie praw ochronnych własnego znaku towarowego. Sytuacja jest trudna ale nie jest beznadziejna – chińskie prawo umożliwia odzyskanie praw do znaku i coraz częściej się to udaje. Sukces jednak uzależniony jest do wielu przesłanek.
Kluczem do sukcesu jest przekonanie Urzędu, że aktualny, nieuprawniony posiadacz praw do znaku, zgłaszając go działał w złej wierze. Mówimy o sytuacji, w której zgłaszający znak w określnej klasie miał pełną świadomość, że został on wykreowany przez osobę trzecią do oznaczenia produktów właściwych dla tej klasy.
Przeprowadzenie takiego dowodu jest ułatwione, gdy znak zgłosił chiński partner w biznesie mający siedzibę w Chinach kontynentalnych. Może nim być potencjalny dystrybutor, z którym prowadzone były negocjacje biznesowe lub choćby osoba, do której polski przedsiębiorca wysłał oferty biznesowe, katalogi produktowe lub projekty opakowań produktu. Dowód działania w złej woli jest jeszcze prostszy, gdy strony czyniły typowe kroki finalizujące nawiązanie formalnej współpracy. Negocjacje ceny, omawianie warunków handlowych, planowanie działań promocyjnych to typowe czynności potwierdzające aktywne relacje stron zmierzające do finału – nawiązania regularnej współpracy stron.
W kontekście przygotowywanej ewidencji w postępowaniu o odzyskanie praw do znaku warto mieć na uwadze, że przydane są dowody odnoszące się do rozmów z chińskim podmiotem i odnosić się do Chin kontynentalnych. Tym samym negocjacje prowadzone z przedsiębiorcą z Hongkongu mogą nie stanowić wystarczającego dowodu w odniesieniu do Chin kontynentalnych.
Tu mówimy o prostszych przypadkach.
Niestety nie zawsze sytuacja jest aż tak oczywista. Impuls do zgłoszenia obcego znaku do chińskiego urzędu może dostarczyć konferencja branżowa czy choćby targi handlowe. Odwiedzają je tysiące ludzi. Wystarczy, że jeden ze zwiedzających podpatrzy promujące się na niej marki i szybko zgłosi którąś z nich do ochrony w Chinach. Przy czym podpatrzenie niekoniecznie musi mieć miejsce za Wielkim Murem.
W zglobalizowanym świecie europejskie targi wizytują nie tylko mieszkańcy sąsiadujących krajów ze Starego Kontynentu. Widok gości z Azji, Bliskiego Wschodu wcale nie należy do rzadkości. Tu znowu wystarczy przejść się po hali, wypatrzeć niezarejestrowany brand i tego samego dnia zgłosić go do ochrony w Chinach.
Nie zapominajmy, że przecież podpatrzenie marki lub świadome wyszukiwanie niezarejestrowanych znaków towarowych może odbywać się codziennie w niewidoczny sposób. Wystarczy do tego wizyta w centrach handlowych, sklepach branżowych, monitoring rejestrowanych domen czy po prostu komputer z dostępem do internetu. W dobie promujących się w social media technologicznych start up’ów, dynamiczne i ekspansywne, atrakcyjne brandy pojawiają się na ekranie konkretnego smartfona na zlecenie algorytmu, czyli de facto bez wiedzy samej marki.
Innym słowy menadżer marketingu, który nie wyklucza choćby pasywnego pozyskiwania klientów z Chin, powinien realnie ocenić ryzyko utraty praw do znaku towarowego w wyniku zgłoszeń znaków przez osoby działające w złej wierze.
W cyfrowym świecie trudno jest być niewidzialnym lub przynajmniej niezauważonym przez uczestników rynku. Wychodzenie poza schematy powszechnej europejskiej praktyki i reguł etyki do jakiej przywykliśmy, jest raczej objawem przezorności i realistycznego poruszania się po globalnym świecie niż nadmiernej trwogi i ostrożności.
Parafrazując liczne przysłowia o działaniu zawczasu nie jest przesadą stwierdzenie, że zgłoszenie znaku do ochrony na kluczowych rynkach to dobra praktyka, zdecydowanie tańsza i krótsza niż toczenie długich i droższych walk o odzyskiwanie praw do własnych znaków towarowych na zagranicznych rynkach.
W powszechnej świadomości funkcjonować może przeświadczenie, że zagadnienie ochrony praw do znaków towarowych to dotyczy tylko firm planujących ekspansję eksportu na nowe rynki.
I choć w istocie ekspansywna firma musi wpisać działania IPR w plan projektu, to jednak zbyt często zapomina się, że ochrona swojego znaku towarowego dotyczy także importerów z Chin innych krajów Azji.
Nawet tych firm, których jedynym rynkiem działania jest Europa, a które kupują w Chinach oznaczone swoją marką gotowe produkty lub komponenty do ich produkcji. Importerzy kupujący pod własną marką w Chinach także padają ofiarą własnego zaniechania mając w Chinach chińskie świadectwo rejestracji marki mogliby skorzystać z dodatkowych narzędzi prawnych.
Potencjalny scenariusz działania może wyglądać tak: polski przedsiębiorca znajduje firmę, której zleca produkcję oznaczonych własnym logotypem firmę. Działając w dobrej wierze przekazuje jej plik graficzne logo, strony ustalają sposób oznaczenia nim produktu, po czym rozpoczynają typową współpracę. Jeśli nasz nieświadomy menadżer nie zgłosił wcześniej znaku do ochrony w Chinach a działający w złej wierze producent zorientował się w zaniechaniu swojego klienta i zgłosił znak do ochrony na siebie, wówczas mamy do czynienia ze zgłoszeniem działając w złej woli.
A co będzie jak firma postanowi znaleźć innego dostawcę? Czy nowy dostawca dowiedziawszy się, że ten pierwszy jest właścicielem znaku będzie chciał współpracować i ryzykować pozew o odszkodowanie od swojego chińskiego konkurenta?
Formalnie wówczas nowy producent staje się naruszycielem praw do marki na terenie Chin, bowiem narusza prawa do znaku towarowego innego przedsiębiorcy na terytorium Chin. Innymi słowy pomiędzy dwoma chińskim producentami w Chinach może powstać spór prawny o naruszenie praw do znaku polskiego producenta. Przy czym nasz rodzimy kupiec – przedsiębiorca wciąż może się nawet o tym nie dowiedzieć.
Pomagaliśmy odzyskać znak towarowy w bardzo podobnej sytuacji producentowi, eksporterowi z Polski. Pierwszy jego dystrybutor zarejestrował znak na siebie, drugi, który miał zastąpić pierwszego zorientowawszy w sytuacji szybko wycofał się z biznesu. Właściciel firmy dowiedział się o sprawie od… drugiego (potencjalnego) dystrybutora.
Najtrudniejsza dla niego sytuacja powstaje, gdy polska firma zdecyduje się zaprzestać współpracy z pierwszą chińską fabryką. To jest moment, w którym dostawca może wykonać trzy ruchy całkowicie blokujące polską firmę, stawając ją przy tym w bardzo ryzykownym położeniu.
Pierwszym z nich jest założenie kontroli granicznej w Chinach na produkty oznaczone polskim logotypem. W takim przypadku urząd celny będzie weryfikował czy dany eksporter ma prawo odprawiać produkty oznaczone daną marką z Chin. Jeśli nie będzie on figurował w rejestrze jako firma dopuszczona przez właściciela znaku towarowego do eksportu, partia towaru zostanie zatrzymana na granicy. Pierwszy producent, formalnie właściciel znaku towarowego w Chinach kontynentalnych staje się panem sytuacji i wówczas tylko za jego zgodą może nastąpić odprawa celna. W przeciwnym przypadku towar zostanie zutylizowany a kosztami obciążona będzie firma, która próbowała wyeksportować daną parię towaru, przedpłaconą przez polskiego producenta.
Porzucony producent może w takich okolicznościach dowolnie rozgrywać dalszą sytuację. Może wykonać drugi ruch i wymusić na polskiej firmie powrót do stołu negocjacyjnego i narzucić powrót do współpracy oraz oczywiście mniej korzystne warunki współpracy. Trzecim jest wymuszenie, by polska firma zaprzestała współpracy z innym producentem. Może w końcu zażądać odszkodowania od naruszyciela – eksportera zatrzymanej partii towaru a ten na pewno powróci z regresem do Polaka.
Dzisiejszy handel międzynarodowy to nie tylko fizyczna wymiana dających się zatrzymać na granicy towarów. Usługi dla biznesu, usługi IT, licencje na oprogramowanie to ogromna część biznesu bez granic, który co do zasady podlega analogicznym regulacjom w zakresie znaków towarowych. Z tą różnicą, że wykazanie złej woli może być znacznie trudniejsze.
W myśl art. 15 chińskiego prawa ds. znaków towarowych żadna osoba nie powinna wnosić o ochronę znaków towarowych osoby, z którą posiada relacje biznesowe mając wiedzę i świadomość, że zgłaszany identyczny lub podobny do znaku swojego partnera biznesowego. W przypadku oczywistych naruszeń, gdy zgłoszony w złej wierze znak towarowy produktu jest identyczny ze znakiem polskiego przedsiębiorcy, ten może wystąpić do urzędu z wnioskiem o unieważnienie istniejącej rejestracji dowodząc złą wolę zgłaszającego. Istotne będą dowody jakimi posiłkować się będzie strona wnosząca o unieważnienie.
Jeśli opisane przypadki dotyczą Twojego biznesu, skontaktuj się z nami. Pomożemy odzyskać znak towarowy.