Rozpoczynając biznes w Chinach, jak nigdzie indziej na świecie trzeba pamiętać o rejestracji znaku towarowego. W przeciwnym przypadku szybko może się okazać, że ktoś inny nas ubiegnie i zarejestruje naszą markę uniemożliwiając nam sprzedaż produktów oznaczonych tą marką na ten potężny rynek.
Taka praktyka jest w Chinach niestety coraz bardziej popularna. Nagminnie wręcz zdarza się, że osoby trzecie zgłaszają do ochrony marki należące do firm europejskich i amerykańskich, by następnie odsprzedać je za duże kwoty lub „ubiegać się” o wyłączność dystrybucyjną u producenta. Motywacja bywa też bardziej przyziemna i wynika z obserwacji zachowań chińskich konsumentów, którzy zwykli sprawdzać w internecie informacje o nowej marce. Jeżeli zauważą, że ma ona dobrą reputację za granicą obdarzają ją większym zaufaniem uznając ją jako sprawdzoną markę międzynarodową.
W ten sposób chiński „właściciel” znaku, nawet jeśli nie importuje oryginalnych produktów lecz lokalnie produkuje własne pod zarejestrowaną marką, dostaje jej dziedzictwo niejako w prezencie. Czy można się zabezpieczyć przed takim działaniem?
W Chinach funkcjonuje scentralizowany system rejestracji znaków towarowych oparty na zasadzie „kto pierwszy ten lepszy”. Oznacza ona, że ochronę na znak towarowy w danej klasie i w ramach określonej grupy produktowej uzyska ten, kto pierwszy złoży wniosek w Chińskim Urzędzie ds. znaków towarowych i przejdzie pomyślnie proces rejestracji. Za Wielkim Murem, mimo istnienia pewnych ograniczeń (np. zakaz rejestracji znaków powszechnie znanych), co do zasady każdy może zarejestrować nienależący do niego znak towarowy. Może to być zarówno konkurent, jak i klient przedsiębiorcy, czy też osoba całkowicie postronna. W konsekwencji producent, który przez swoje zaniedbanie lub niewiedzę nie zgłosił wcześniej wniosku o ochronę marki, może utracić do niej prawo w wyniku działania nieuprawnionej osoby trzeciej.
Na utratę swojego znaku narażeni są nie tylko przedsiębiorcy, którzy rozpoczynają sprzedaż swoich produktów w Chinach, ale również ci, którzy zlecają produkcję ich produktów lub podzespołów w tym kraju. Często źródłem problemu jest również udział w targach organizowanych w Chinach, na które przedsiębiorcy przyjeżdżają bez wcześniejszego dopełnienia formalności w postaci rejestracji oznaczenia w tamtejszym Urzędzie ds. Znaków Towarowych. W trakcie takich wydarzeń, osoby działające w złej wierze, identyfikują niezarejestrowane na terytorium Chin znaki i natychmiast składają w swoim imieniu wnioski o uzyskanie na nie ochrony. Niewykluczone jest jednak, że także wzięcie udziału w targach – szczególnie międzynarodowych – organizowanych poza Chinami spowoduje podobne, negatywne konsekwencje dla właściciela marki.
Gdy jest już za późno, pozostaje jeszcze próba odzyskania marki, co w pewnych sytuacjach jest możliwe. Jest to jednak niełatwe, a sam proces długotrwały i niejednokrotnie bardzo kosztowny. Zdecydowanie – fatyga i koszty rejestracji znaku na etapie przed rozpoczęciem biznesu w Chinach są znacznie mniejsze a postępowanie zdecydowanie mniej problematyczne, niż niego odzyskiwanie lub rebranding.
Joanna Matczuk – adwokat, rzecznik patentowy, kancelaria IP Boutique
Michał Bielewicz – ekspert ds. sprzedaży do Chin ochrony znaków towarowych w Chinach, blogger o sprzedaży do Chin www.bielewicz.pl , twórca serwisu www.trademark.partners oraz spółki SALVANE wspierającej przedsiębiorców w handlu z Chinami.